Pewna mysz uwiła sobie gniazdo w dolnej części fortepianu. Z przyjemnością słuchała muzyki w wykonaniu świetnego artysty. Nie widziała go, ale podziwiała wielkiego artystę. Z czasem przybywało mysz w gnieździe. Najstarsza mysz opowiadała, jak potężny i wspaniały jest wielki artysta. Te opowieści czyniły życie bardziej radosnym, kolorowym, szczęśliwym i otwierały mysi horyzont na nowy wspaniały świat. Ten piękny świat runął w gruzy, a to za przyczyną dwóch niespokojnych i podejrzliwych myszy. Pierwsza z nich wdrapała się trochę wyżej i zobaczyła naciągnięte struny, które wydawały dźwięki. Mysz wróciła z tej wyprawy i napisała rozprawę doktorską o muzyce, której od dawna myszy słuchały. Nie ma żadnego wielkiego muzyka, są tylko metalowe struny, to one są źródłem muzyki. Konsternacja w mysim gnieździe. Stara mysz broni zaciekle swojej wiary w wielkiego muzyka. Postanowiono posłać jeszcze jedną mysz, która w naukach zdobyła już kilka doktoratów. Dr mysz solidnie wzięła się do roboty. Po powrocie napisała nową rozprawę na temat muzyki. Napisała, że poprzednia mysz nie miała do końca racji. Nie tylko struny, ale także młoteczki, które uderzają w nie, są odpowiedzialne z muzykę. Wobec tak niezbitych dowodów, wielkiego muzyka uznano za mit. Nie ma żadnego wielkiego muzyka, są tylko struny i młoteczki. Mysi świat jakby poszarzał, skurczył się, stracił perspektywę, która przekraczała materialny krąg mysiej egzystencji…

Dzis trochę o odkrywaniu działania Pana Boga w naszym codziennym życiu, czyli inaczej o odkrywaniu naszego powołania w konteście spotkania z Panem Jezusem, czyli jeszcze inaczej, o odkrywaniu woli Pana Boga względem nas. Usłyszeliśmy dziś tekst ewangelisty św. Łukasza, który przedstawił nam scenę powołnia Piotra., wiernego towarzysza Pana Jezusa. Ten tekst ma jakbyu trzy elementy, trzy tresci, nad którymi warto dziś się zatrzymać.

Na Twoje słowo zarzucę sieci

Powołanie Piotra dokonuje się w kontekście środowiska, w którym wzrastał. Objawia się w kontekście jego profesji, właśnie podczas pra­cy, bo był rybakiem. I nie ma innego lepszego momentu na odkrycie dzialania Boga w naszym życiu. W każdej pracy zdarza się, iż odczuwamy rozczarowanie i jesteśmy rozgoryczeni ze względu na bieg, jaki sprawy przyjmują. Tamtej nocy rybacy znad Jeziora Genezaret niczego nie złowili. Nawet jeśli spojrzymy na Stary Testament, wielkie Boże powołania dokonują się często właśnie podczas pracy, w stanie zniewolenia albo w czasach klęsk. W takich sytuacjach człowiek chęt­niej słucha głosu Boga i szybciej odkrywa, iż po wysłuchaniu jest w sta­nie wykonać to, co wcześniej mu się nie udawało. Piotr zawierza sło­wom Jezusa, zarzuca sieci w wody jeziora i nagle sieci te wypełniają się rybami. Oto cud: w tamtej chwili Piotr przeczuwa fundamentalną prawdę, że za wszystkim, co się dzieje, stoi słowo Boga, który kieruje światem. Jeśli słowo to zostaje skierowane do mnie osobiście, nie mogę uczynić nic innego, jak tylko zaakceptować ten głos i pójść za nim.

Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił

Wołanie zdaje się dotyczyć pracy raczej banalnej: łowienia. Piotr jednak natychmiast odczuwa powołanie nieporównanie większe. Za­zwyczaj Bóg nasze posłuszeństwo wypróbowuje na drobnych sprawach: kto jest Mu wierny w drobnych rzeczach, z czasem otrzymuje do wy­konania wielkie zadania (por. Mt 25,23). Natomiast ci, którzy są pochłonięci ziemską karierą, przeżywają sytuację całkiem odwrotną. Wy­ruszająz wielkimi projektami, organizująwspaniałe przedsięwzięcia, a pod koniec życia często pozostają z pustymi rękami. Słowo Boga na­tomiast jest małym nasionkiem, które samodzielnie rośnie. Wielcy święci fundatorzy z reguły nie żywili zamiaru zakładania czegokol­wiek. Święty Franciszek z Asyżu zaczął odbudowywać malutki, zruj­nowany kościółek i z tego drobnego gestu zrodził się wielki ruch ak­tywny aż po dzień dzisiejszy.

Najlepszą metodą, aby postępować zgodnie z planami Boga, jest sumienne wykonywanie tego, o co dzisiaj On nas prosi. Wydaje nam się czasami, iż to nieistotna sprawa. W sposób, którego mechani­zmów nie znamy, z całą pewnością stanie się wielką rzeczą.

Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny

Także to zdanie jest typowe dla tych, którzy uświadamiają sobie wołanie Boga. Kiedy człowiekowi zostają powierzone wielkie zada­nia, na początku czuje się osobą niewłaściwą i niegodną spełnienia takiej misji. Z czasem jednak pojmuje, iż Bóg postępuje według meto­dy całkiem odmiennej od tej ludzkiej. Przede wszystkim my poszuku­jemy kogoś nadającego się do danego rodzaju pracy, kto posiada odpo­wiednie kompetencje w tej dziedzinie. Dla nas więc najważniejsze są zdolności i predyspozycje. Bóg natomiast postępuje wręcz przeciwnie: wpierw woła, potem zapewnia go, iż będzie przy nim i obdarzy go tym, czego będzie potrzebował do wykonania powierzonej mu pracy. Czyni tak w ściśle określonym celu. Święty Augustyn pisze: gdyby Bóg wy­brał wielkiego filozofa do nawrócenia chrześcijan, pomyślelibyśmy, iż sukces zawdzięczamy jego mądrym słowom i wykształceniu. Bóg natomiast wybrał rybaka, człowieka prostego, który nawrócił świat słowami zrozumiałymi dla wszystkich…

Na początku usłyszeliśmy krótką historię o tym jak myszy odkrywały talent Wielkiego Artysty. Z Biegiem czasu, to co było naturalne, co było radosne, kolorowe, szczęśliwe, zostaje przekreślone przez dwie myszy, twórczynie nieufności w środowisku w którym żyje cała mysia egzystencja wobec Wielkiego Artysty. Życie zdaje się już nie nie mieć jakiejś perpektywy, odniesienia, kształtu. Wszystko dlatego, że myszy nie chciały do końca uwierzyć, że muzyka, która dawała tyle radości pochodzi od Wielkiego Artysty.

W naszym życiu może być podobnie. Możemy tak jak Piotr zaufać Panu Bogu, nie zrzucając winy na środowisko, ilość pracy, zaangażowania, żadając od razu wielkich rzeczy i projektów, których autorami się czynimy, nie zwracając uwagi na predyspozycje i zdolności jakie posiadamy, bo nie od nich należy końcowy sukces. Ale możemy tak jak te myszy z opowiadania, szukając niby prawdy, zapomnieć o jednym, że jest ktoś wiekszy od nas samych, nad nasze słowa, myśli, przypuszczenia, niezbite dowody. Jest wiara, która jeśli nie zostanie zaakceptowana przez człowieka, wtedy jego egzystencja nie ma jakiejkolwiek wartości. Człowiek staje się tylko cześcią mechanizmu, małym trybem w wielkim kole własnego egozimu i zamyślenia.

W tym opowiadaniu o myszkach, nie zaakceptowanie słów starej, leciwej myszy, świadka twórczej pracy Wielkiego Artysty, prowadzi do dotarcia w samo sedno mysiej egyzstencji, czyli żródlo ich sczęścia: kim jest ten Wielki Artysta?, ale raczej prowadzi do zejście na pobokalia, spłycenia tego co najważniejsze.

Jestesmy dziś wezwani, tak jak Piotr odkrywać Pana Boga w każdym momecie naszego życia, egzystencji: w pracy, w szkole, w środowisku, gdzie przyszło nam żyć, w czasie wypoczynku i zaangażownia na różnych płaszczyznach życia i naszego zaangażowania i działalnosci. Tylko pełne zaufanie w to, że Jest Ktoś kto czuwa, daje poczucie radości i szczęścia. Wtedy można powiedzieć otwarcie o odkrywaniu działania Pana Boga w naszym codziennym życiu, do czego zachęcam każdego dnia. Amen.

——————–

Łk 5, 1-11

Cudowny połów ryb i powołanie apostołów

Pewnego razu – gdy tłum cisnął się do Jezusa, aby słuchać słowa Bożego, a On stał nad jeziorem Genezaret – zobaczył dwie łodzie stojące przy brzegu; rybacy zaś wyszli z nich i płukali sieci. Wszedłszy do jednej łodzi, która należała do Szymona, poprosił go, żeby nieco odbił od brzegu. Potem usiadł i z łodzi nauczał tłumy.

Gdy przestał mówić, rzekł do Szymona: «Wypłyń na głębię i zarzućcie sieci na połów!» A Szymon odpowiedział: «Mistrzu, całą noc pracowaliśmy i nic nie ułowiliśmy. Lecz na Twoje słowo zarzucę sieci». Skoro to uczynili, zagarnęli tak wielkie mnóstwo ryb, że sieci ich zaczynały się rwać. Skinęli więc na współtowarzyszy w drugiej łodzi, żeby im przyszli z pomocą. Ci podpłynęli; i napełnili obie łodzie, tak że się prawie zanurzały.

Widząc to, Szymon Piotr przypadł Jezusowi do kolan i rzekł: «Wyjdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiekiem grzesznym». I jego bowiem, i wszystkich jego towarzyszy w zdumienie wprawił połów ryb, jakiego dokonali; jak również Jakuba i Jana, synów Zebedeusza, którzy byli wspólnikami Szymona.

A Jezus rzekł do Szymona: «Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił». I wciągnąwszy łodzie na ląd, zostawili wszystko i poszli za Nim.