Od kilku lat w wielu środowiskach formacyjnych w Polsce podejmo­wane są rozmowy i poszukiwania dotyczące nowego stylu formacji przyszłych kapłanów w seminariach duchownych. Wychowawcy seminaryjni doświadczają bowiem, że model formacji wypracowa­ny przez lata staje się obecnie coraz mniej odpowiedni. Kandydaci przychodzący do naszych seminariów wnoszą ze sobą to wszystko, co jest obecne w dzisiejszym społeczeństwie, cywilizacji i kulturze. Warto zatem odważnie pytać o to, jak im pomóc, jak z nimi być, aby mogli owocnie służyć w Kościele jako dojrzali pasterze? Arty­kuł ten jest próbą zebrania ważniejszych spostrzeżeń, które poja­wiają się w różnych środowiskach. Uporządkowaliśmy je w kilku istotnych obszarach i pragniemy przedstawić jako postulaty dla dal­szych poszukiwań.

Sytuacja

Refleksja wychowawców seminaryjnych skupia się najpierw na kan­dydatach do kapłaństwa. Przychodzą oni do seminarium z trudnym bagażem osobistej i rodzinnej historii, z różnego rodzaju doświadcze­niami, brakami, wadami i grzechami, a nierzadko i ze zranieniami. Charakteryzuje ich zarazem wiele wartościowych cech osobistych, duchowych pragnień i dobrej woli. Takimi powołuje ich Jezus. Dla­tego też wszystko, co w nich jest, co przeżywają, staje się ważne dla formacji, jest swego rodzaju wezwaniem.

W obrazie kandydatów do kapłaństwa fundamentalne znaczenie ma ich doświadczenie wiary. Wydawałoby się, że to oczywiste, że pra­gnienie kapłaństwa rodzi się na gruncie stabilnej wiary w Chrystusa. Jednak – jak często obserwujemy na początku formacji – deklaracja bycia chrześcijaninem i kapłanem nierzadko wyrasta z motywacji innych niż nadprzyrodzone. Widoczna jest u kleryków słaba więź z Bogiem i brak osobistego doświadczenia Boga. Nierzadko klerycy niosą w sobie wypaczony, a nawet patologiczny obraz Boga, w któ­rym Bóg jest opresyjny. Religijność kleryków bywa często bardzo roz­budowana w zewnętrznych przejawach, praktykach, ale w niewiel­kim stopniu dotyka ich serca, rzadko bywa więzią przemieniającą i promieniującą na całe ich życie. Wiara słabo ich motywuje. Często można dostrzec, jak mniej lub bardziej nieuświadomione potrzeby decydują o ich wyborach i decyzjach.

Słaba wiara wpływa na wiele różnych wymiarów życia: na relacje z in­nymi klerykami, z przełożonymi i z parafianami, na podejmowane prace i zaangażowania. Niestety, skutkuje to także funkcjonalnym rozumieniem i przeżywaniem bycia klerykiem i kapłanem. Ważniej­sze staje się przygotowanie do kapłaństwa, między innymi poprzez zdobycie wiedzy teologicznej, umiejętności interpersonalnych czy sztuki przemawiania, niż stawanie się uczniem Jezusa, który chce oddać Mu swoje życie w kapłaństwie.

Klimat słabej wiary oraz ludzkie niedojrzałości kleryków skutkują słabą identyfikacją z Kościołem, a także trudnościami w podjęciu odpowiedzialności za tę wspólnotę. Zwłaszcza osoby wychowane w duchu indywidualizmu niechętnie angażują się dla dobra wspól­nego; nie potrafią bezinteresownie rezygnować ze swoich potrzeb dla dobra braci. Szukają nie tyle tego, co mogą wnieść w życie Kościoła i jak mu z oddaniem służyć, ile raczej tego, jak mogą w tej wspólno­cie realizować osobiste pragnienia i potrzeby. Widoczny jest mini­malizm, powierzchowność, brak inicjatywy i sumienności.

Ten krótki i uproszczony opis możemy podsumować myślą, że wo­bec takiej kondycji kandydatów do kapłaństwa styl wychowawczy proponowany obecnie w naszych seminariach jest niewystarczający. Dotychczasowy model formacyjny opierał się na założeniu, że nasi kandydaci przychodzą z pragnieniem bycia kapłanami, więc kon­centrujemy się na tym, aby uczyć ich tego, jak dobrze żyć i działać w kapłaństwie. Zakładamy, że przychodzą z wiarą, więc próbujemy na niej budować, że przychodzą z jakąś moralnością, więc ją umacnia­my, że przychodzą z dostateczną kondycją emocjonalną i psychicz­ną, więc nie kształtujemy jej dogłębnie itd. Dzisiaj trzeba by pokor­nie zmierzyć się z realnie inną kondycją kleryków, dlatego szukamy właściwego modelu formacji seminaryjnej. Innym pytaniem, które warto podejmować, jest to, czy jako formatorzy mamy wystarczające kompetencje, aby z tym się zmierzyć?

Postulaty

Spojrzenie całościowe. Podstawowym założeniem dla poszukiwań nowego modelu formacji w seminariach winno być całościowe spoj­rzenie na proces dojrzewania wychowanków. Przyjmujemy, że wła­ściwe spojrzenie na formację seminaryjną daje dopiero perspektywa życia kapłańskiego. Dlatego formację podstawową należy planować z perspektywy formacji stałej. Nie można patrzeć na formację semi­naryjną w oderwaniu od życia kapłana i jego pracy, od jego rozwoju i formacji potrzebnej w późniejszych latach życia. Dlatego tak ważne jest właściwe odczytanie tego, jak chcemy i powinniśmy towarzyszyć w całej drodze kapłańskiego życia powierzonych nam osób, aby w tym kontekście pytać o ich formację u początków. Wszelkie reformy sa­mego tylko etapu seminaryjnego, bez uwzględnienia realiów życia i formacji kapłanów, nie przyniosą raczej większego i trwałego owocu.

Perspektywa wiary. Wobec słabej wiary wielu kandydatów do ka­płaństwa fundamentalna będzie troska o jej rozwój. Chodzi jednak nie tyle o utwierdzanie i rozwój osobistej pobożności czy praktyk duchowych, choć i one są ważne, ile nade wszystko o budowanie dojrzałej relacji z Jezusem Chrystusem – jedynym Panem i Miłością życia. Z tej więzi ma wypływać wszystko inne.

Formacja seminaryjna domaga się zatem odważnego przepowiadania Kerygmatu chrześcijańskiego, aby klerycy słyszeli na co dzień Dobrą Nowinę o zbawieniu w Chrystusie i do Niego przylgnęli. Potrzebują podążania pokorną drogą ucznia, który będąc blisko Jezusa, uczy się Jego myślenia, odczuwania, oceniania i w końcu działania. Cierpliwe towarzyszenie klerykom w kształtowaniu mentalności ucznia Jezu­sowego byłoby głównym zadaniem wszelkich działań formacyjnych. W przeciwnym razie będziemy mieć sprawnych działaczy religijnych, „misjonarzy”, ale nie uczniów ani kapłanów według Serca Jezusowe­go. Bardzo mocno przypomina o tym Papież Franciszek.

Dojrzewanie ucznia, jego otwarcie i pragnienie niesienia Chrystusa innym prowadzi do pogłębionej postawy służebnej, ofiarnej i posłusz­nej, na bazie której rodzi się i rozwija oddanie Kościołowi w posłu­dze pasterskiej. Uczeń Jezusa chce być „dla”, chce siebie oddać, jak uczynił to Jezus. Jego gotowość do ofiary i posłusznej miłości służeb­nej jest ważnym weryfikatorem autentyczności powołania. Postawy takie są przecież niezbędne dla posługi kapłańskiej.

Jeśli pytamy o metody formacji adekwatnej do obecnych potrzeb, to wydaje się, że obok wspomnianej ewangelizacji, głoszenia Kerygma­tu, ważna jest wypracowana przez wieki w Kościele metoda inicja­cyjna, wprowadzania w życie chrześcijańskie, połączona z kształtowaniem postawy nawracania się w codzienności. Potrzebne jest wtajemniczanie w słowo Boże (szczególnie w duchu lectiodivina), w przeżywanie sakramentów świętych, a także wprowadzanie w życie wspólnotowe, w połączeniu z doświadczeniem wzajemnej miłości, przebaczenia i służby oraz odpowiedzialności za Kościół.

Dojrzałość ludzka. Kształtowanie postawy pasterza, który oddaje sie­bie, swoje zdolności, umiejętności i wszystkie wymiary życia w służ­bie dla braci i sióstr, wymaga od kleryków dogłębnego poznawania siebie. Jest ono niezbędne od samego początku formacji seminaryjnej. Konieczne staje się poznawanie swoich potrzeb, motywacji, świata uczuć, zewnętrznych zachowań i wewnętrznych postaw, stanu wła­snego sumienia i serca itd. Bywa bowiem, że wielorakie zaangażo­wania, aktywność, oddanie wielu projektom jest u kleryków bardziej realizowaniem swoich nieuświadomionych potrzeb i pragnień niż bezinteresowną służbą wspólnocie.

Zdobywanie dojrzałości wymaga mądrego i odpowiedzialnego towa­rzyszenia w rozwoju na poziomie ludzkim: osobowościowym, emo­cjonalnym czy relacyjnym. W formacji należy uwzględnić wszelkie uwarunkowania powołanego: jego pochodzenie, tradycje rodzinne i środowiskowe, wykształcenie, traumy życiowe, gdyż to wszystko rzutuje na jego postrzeganie siebie i rzeczywistości. Z różnych po­wodów wiara bywa kompensacyjna (utylitarna), emocjonalność za­blokowana na prawdę i zmianę, pojawia się konformizm, deklara­tywność, „wysoki język”. Częste bywa nieuświadomione szukanie dobrego ustawienia się w kapłaństwie, subtelne zakłamanie, gdzie jakby wszystko sprowadza się do realizacji własnych potrzeb. Po świę­ceniach przychodzi czas rekompensaty braków przejawiający się w różnych uzależnieniach.

Każdy kandydat przychodzi do seminarium z własną historią i ba­gażem przeżyć, emocji, różnych zranień, mechanizmów obronnych, które nierzadko stanowią dużą trudność w realizacji powołania. Aby w odpowiedzialny sposób podjąć powołanie, potrzeba pracy w celu poznania osobistej historii i skutków przeszłych doświadczeń, a tak­że wejścia w trud akceptacji siebie i swoich ograniczeń. Niezbędny jest także świadomy i systematyczny wysiłek pracy nad sobą oraz wytrwałe życie modlitwy, aby historia stała się kopalnią mądrości, a nie ciężarem utrudniającym lub uniemożliwiającym dalszy rozwój. Duchowość, nawet bardzo rozwinięta w zewnętrznych formach, bez pracy nad dojrzałym człowieczeństwem będzie złudna.

Indywidualizacja formacji. Wspomniane wyżej różne uwarunko­wania kandydatów do kapłaństwa powodują, że proces dojrzewania w seminarium nabiera różnego tempa, dlatego należy to uszanować. W tym duchu chcemy postulować, aby przy zachowaniu formacji akademickiej (intelektualnej) w wymiarze sześciu lat, zindywidu­alizować inne wymiary formacji: ludzkiej, duchowej i pastoralnej, w zależności od możliwości i potrzeb seminarzystów. Każdy ma swoje tempo. Różne jest także działanie łaski. Formację należy więc wydłu­żać na tyle, na ile ktoś tego potrzebuje, nie traktując tego jako kary.

Z tego powodu nie należałoby przypisywać posług czy święceń do roczników, lecz do wewnętrznej gotowości alumnów. Podobnie, po dobrym rozeznaniu, odpowiednio szybko można by również odsyłać kleryków na urlopy formacyjne.

Wychowanie do ważnych elementów życia kapłańskiego – celiba­tu i posłuszeństwa. Współczesna kultura mocno akcentuje wolność i swobodę zachowań, także seksualnych, dlatego bardzo ważnym za­daniem formacyjnym będzie wychowanie do posłuszeństwa i celi­batu. Wyjaśnianie i akceptacja nauki Kościoła w tych kwestiach są bardzo ważne, ale nie można się na tym zatrzymać. Dojrzałe podję­cie życia w posłuszeństwie i celibacie wymaga głębokiej przemiany kandydata do kapłaństwa w wymiarze duchowym, mentalnym, emo­cjonalnym i osobowościowym. Potrzebuje on wewnętrznego nawró­cenia i życia łaską, a nie tylko akceptacji norm dyscypliny Kościoła. Wymaga także ludzkiej dojrzałości, świadomych i wolnych wyborów, niezbędnych do życia w celibacie i posłuszeństwie.

Formacja formatorów. Bóg jest pierwszym, który powołuje i kształ­tuje powołanych. Posługuje się jednak konkretnymi osobami. Po­trzeba zatem, o czym wiele razy mówią dokumenty Kościoła, aby troszczyć się o formację formatorów. Osoby te powinny otrzymać wszechstronne przygotowanie do pełnionych zadań, a także stałe wsparcie w czasie pracy wychowawczej w seminariach, między in­nymi poprzez tworzenie grup superwizyjnych.

Nowe czasy, nowe osoby wymagają nowych sposobów formacji. Waż­ne jest więc, abyśmy chcieli znajdować właściwe drogi wychowania kandydatów do kapłaństwa. Podjęte rozważania są próbą zebrania niektórych doświadczeń i poszukiwań. Prezentujemy je jako postu­laty, aby mogły stanowić punkt odniesienia w dalszych pracach.

Bp Damian Bryl (ur. 1969), dr teologii, biskup pomocniczy archi­diecezji poznańskiej, wikariusz generalny, wcze­śniej ojciec duchowny w Arcybiskupim Semina­rium Duchownym w Poznaniu.

Ks. Tomasz Trzaskawka (ur. 1966), dr teologii, przewodniczący Sekcji Stałej Formacji Kapłańskiej przy Komisji Duchowień­stwa Konferencji Episkopatu Polski, dyrektor Archidiecezjalnego Studium Pastoralnego dla Kapła­nów archidiecezji gnieźnieńskiej.

Opublikowano: Życie Duchowe, 86/2016