Chrystus Zmartwychwstał!!!! Alleluja!!!! Z tymi słowami na ustach, w sercach, przystępujemy dziś, teraz do ołtarza Pańskiego. Pełni radości, w skupieniu, przeprośmy Pana Boga za nasze błędy i niedoskonałości. 

Zabrano Pana z grobu … nie rozumieli jeszcze Pisma … słowa te wydały im się czczą gadaniną… – to kilka zdań wyjętych z opisów zjawienia się Chrystusa po Zmartwychwstaniu. Są one odbiciem nastroju panującego między uczniami, odsłaniają logikę ludzi, którzy przy tym Jezusie spędzili część swojego życia. Zginął!!! To już koniec. Było-minęło … Nie ma nic … Wspomnienia … Z punktu widzenia człowieka, to faktycznie dlaczego nie mieliby sądzić inaczej: przecież tak kończy się życie każdego człowieka, nawet tych największych: faraoni, królowie tej ziemi, monarchowie, przywódcy. Odchodzą nawet Ci tak bardzo złączeni z Bogiem: prorocy. Oni też kończyli działalność w dniu śmierci. Takie jest prawidło ludzkiego życia. Taka jest logika ludzkiego sądzenia.

W tych samych opowiadaniach wszystkich Ewangelii jest jednak i drugi wątek: „Ujrzał i uwierzył!” wtedy przypomniały sobie Jego słowa i wróciły od grobu i oznajmiły wszystko Jedenastu”. Jest zatem wątek budzącej się wiary w sercach ludzkich. Gdy ludzie Ci tak bliscy Jezusowi pokonali piątkowy „lęk krzyża”, gdy zetknęli się z pustym grobem, gdy przeżyli spotkanie z objawiającym się Mistrzem odstąpili od zasad ludzkiej logiki i poszli za Bożą informacją: On żyje!!!

To było pierwsze zdanie Radosnej Nowiny – Ewangelii. To Boże zdanie zmobilizowało załamanych ciężarem ludzkiej logiki uczniów. Dało nowe światło, nową nadzieję. Zaczęli więc rozgłaszać Radosną Nowinę powtarzając w pierwszych wystąpieniach jedynie co zdanie: On żyje. Powoływali się przy tym świadectwo osobistego spotkania z Panem.

Możemy powiedzieć, że każdego roku przybliżamy się do Tajemnicy Zmartwychwstania. Każdego roku coś w nas z jednej strony umiera, ale wciąż tez rodzi się i powstaje do życia. Czesto krótkie opowiadania przybliżają nam sens tego, co można nazywać Zmartwychwstaniem. Przybliżają nam sens umerania, ale też i zmartwychstania. Jedno bez drugiego nie może istnieć. Bo życie wtedy nie miałoby sensu, byłoby nieludzkie.

Kiedyś troska siedziała nad brzegiem rzeki zajęta lepieniem czegoś z mułu. Miała przy tym wiele radości i zadowolenia – to co udało się jej wykonać podobało się jej. Zwróciła się dlatego do Pana Boga, aby jej dzieło ożywił, aby tchnął w nie duszę. Bóg uczynił tak, jak życzyła sobie troska. I sprawa powinna się na tym skończyć. Tak jednak się nie stało. Pomiędzy ziemią a troską doszło do sporu: czyje to dzieło właściwie jest, do kogo ono należy? Ziemia mówiła: To jest ze mnie wzięte. Troska odpowiadała: Zgoda! Ale ja to wymyśliłam i nadałam temu kształt. Musiał interweniować Pan Bóg: Ten twór będzie nazywał się człowiekiem. Za życia człowiek będzie należał do troski, po śmierci jego ciało będzie należało do ziemi, a dusza wróci do Mnie!

W naszym codziennym życiu doświadczamy trosk doczesnych, każdego dnia trzeba wstać do pracy, zająć się dziećmi, kupić jedzenie, opłacić dom, wszystkie należnosci, spłaty. Każdy dzień jest podobny, każdy dzień przynosi smutek i rozterkę, kłopoty i niepokoje. Ale ten sam dzień niesie ze sobą także rodość i nadzieję, opymizm i chęć podjęcia trudu, kolejnego zadania. To jest to umieranie i Zmartwychwstanie, które nazywamy po prostu codziennym życiem. Życiem, które przynosi nam wiele niespodzianek.

Bryan MacMahon w książce pt: „The Master”, wspominając lata, gdy był nauczycielem w Listowel, opisuje takie wydarzenie. Pewnego dnia przysedł do niego zrozpaczony rolnik. Powiedział, że tego zimowego poranka urodziło mu się dziecko. Przy porodzie był arogancki i nieuprzejmy lekarz, który wychodząc z pokojuzony, powiedział obojętnie, bez cienia współczucia: „Twoja żona jest w porządku, ale dziecko umarło”. Bryan przejąłó się tym i chciał coś zrobić, aby pocieszczyć nieszczęsliwe małżeństwo. „Poszedłem do pokoju i zobaczyłem sine dziecko. Wyglądało jak martwe. Żona była prawie nieprzytomna. Wziąłem zatem dziecko i poszedłm do kuchni, w której płonął ogień. Rozgrzałem małe ciałko i namaściłem olejem. Nie bylło widać śladu życia. Masowałem 20 minut. Nagle diecko westchnęło. Ciało zaczeło zmieniać kolor. Uradowany, nie przestałem masować. Nagły krzyk dziecka oznajmił, że wyrwało się się z objęć śmierci. Doświadczyłem jego zmartwychwstania. Teraz jest ono dla ciebie. Mistrzu, zostawiam je w Twoich dobrych rękach”.

Od czwartku do soboty dotykaliśmy Symboli: Tajemnicy Krzyża, ale przede wszystkim dziś stoi przed nami: Tajemnica Zmartwychwstania Pana Jezusa. Tajemnica, która objawia nam miłość Boga do człowieka. Miłość, która jest silniejsza niż śmierć, bo jest dla nas symbolem naszej nadziei, symbolem naszej wiary i symbolem naszego uzdrowienia. Jest symbolem życia.

Archeolog Gene Savoy wraz z kolegami zagubił się w peruwiańskiej dżungli. Wszyscy byli świadomi, że jeśli przed nocą nie znajdą drogi do obozu, to już nigdy nie wyjdą stąd żywi. Gorączkowo zaczeli szukać ścieżki, którą przyszi na to miejsce. Nagle uswiadomili sobie, że przez nerwowe bieganie jeszcze bardziej pogorszają swoją sytuację. Zatrzymali się zatem i przez długi czas zachowywali milczenie. I wtedy przez głowę Savoya przemknęła myśl: Bóg jest w dżungli, ona jest także Jego mieszkaniem. Gene przypomniał sobie swoich rodziców, którzy uczyli go, że Bóg stworzył cudowny świat i jest w nim obecny. Dlaczego miałem zamknięte oczy na obecność Pana Boga w peruwiańskiej dżungli? Czy Bóg nas nie stworzył? Czy Bóg nie mieszka w nas? Czy Bóg w nas nie żyje?

Gdy zadawał sobie te pytania, rodził się w nim wewnętrzny pokój. Zawierzył wszystko Bogu, w którego domu był. Złożył na Niego swoje troski. Potem, wspominjąc ten moment, powiedział: „Patrzyłem na wspaniały szmaragdowy świat dziekich orchidei, na barwne i pachnące kwiaty oraz na mniej kolorowe ptaki. Na pewno Bóg był tam również. Moje serce zaznało ogromnego spokoju. I gdy tak trwałem w nabożnym milczeniu, nagle usłyszałem szept w mojej duszy: „Idź w lewo”. Poszedł i natrafił na ścieżkę prowadzącą do obozu. Gene, wracając myslą do tego wydarzenia, powiediał: „Jestem dumny z moich odkryć archeologicznych. Ale największym moim odkryciem było uświadomienie sobie wszechobecnosci Bożej”. Doświadczył przejścia ze śmierci do życia.

Dzisiejszy świa t pod wieloma względami przypomina dżunglę. Króluje w nim często prawo silnijeszego, bardziej obrotnego, bardziej cwanego. A w plątaninie różnych poglądów, złudnych obietnic można się zgubić, tracąc przez to życie duchowe, a nawet fizyczne. Doświadczyć śmierci. Tymczasem Bóg jest światłem, które wyprowadza z zagubienia. Odnajdując Boga, doświadczamy zmartwychwstania, odanjdujemy właściwe drogi naszego życia. Odnajdujemy sam cel tego życia.

Dlatego dziś prośmy Boga, aby codzienne doświadczenie Jego obecności i działania tu na ziemi, przybliżało nas do Niego w niebie.

„Dom Formacji Stałej Manresa” życzy Państwu w te Święta Zmartwychwstania Pana Jezusa: radości mimo codziennych trosk, często przygniatających i obciążających nasze życie, sprowadzających je do tego zwykłego szarego dnia!

Życzymy mimo to, chrześcijańskiego, paschalnego optymizmu. Z wiarą i radością wołajmy nie tylko w kościele: „Głosimy śmierć Twoją Panie Jezu Chryste”, ale przede wszystkim: „Wyznajemy Twoje Zmartwychwstanie i oczekujemy Twego przyjścia w chwale!”.

Niech ta wspaniała prawda ma coraz wyraźniejszy wpływa na nasze codzienne postawy życiowe. Niech Chrystus Zmartwychwstały – Żywy, zagości w Waszych sercach i tym życiem: wiarą, nadzieją i miłością dzieli się z drugim człowiekiem na co dzień.

Wszystkiego najlepszego i Wesołego: Alleluja!!!

 

(fot. Lluís Ribes Mateu / flickr.com / CC BY-NC 2.0)