Jezus zachęcał s. Faustynę do posłuszeństwa kierownikowi duchowemu we wszystkim, także do tego, by traktowała jego słowa jako wolę samego Jezusa. Największe ofiary nie są Mu miłe, jeśli byłyby podejmowane bez pozwolenia kierownika lub wbrew niemu. Najbardziej rani Jego serce nieposłuszeństwo i samowola (Dzienniczek, 362.639.979).

Stwierdzenia te mogą jednak być źle rozumiane i wykorzystywane, zarówno przez kierowników, jak i przez osoby kierowane. Kierownik duchowy może mieć tendencję do nadużywania swojego autorytetu, by narzucać własną wizję i sposób prowadzenia. Kierowany zaś może być uległy, podporządkowany, nie usamodzielniając się i zależąc niedojrzale od kierownika.

Kierownictwo duchowe szkołą posłuszeństwa i wolności

W Ratio fundamentalis stwierdza się, że kierownictwo powinno seminarzystę zarówno uczyć posłuszeństwa, jak i wychowywać do wolności oraz do samodzielności decydowania o sobie oraz podejmowania decyzji (46).

Już przy samym wyborze kierownika mogą się pojawić pewne dylematy w dziedzinie posłuszeństwa i osobistego wyboru. Seminarzyści powinni mieć wolność wyboru kierownika duchowego. W dokumencie jest zarazem mowa o tym, że wybór powinien być dokonany spośród kapłanów wyznaczonych przez biskupa. Wolność wyboru jest autentyczna tylko wtedy, gdy seminarzysta otworzy się szczerze, ufnie i ulegle podporządkuje się tym wymaganiom. Formowany ma wolność wyboru kierownika, ale też stawiane są mu pewne warunki, które powinien uwzględnić. Nie każdy ksiądz może być jego kierownikiem duchowym, nie każdego może wybrać, nie z każdego pomocy korzystać.

Dla formacji do wolności seminarzysty ważne jest nierozdzielanie funkcji kierownika duchowego od spowiednika zwyczajnego. Seminarzyści powinni mieć do dyspozycji spowiedników zwyczajnych, a także innych. Mogą również korzystać z sakramentu pokuty i pojednania u jakiegokolwiek spowiednika w seminarium lub poza nim. Zalecane jest jednak dla dobra formacji całościowej, by kierownik duchowy mógł być także spowiednikiem zwyczajnym. Oczywiście, nie można kogoś zmuszać do korzystania z sakramentu pokuty u konkretnego spowiednika. Jednak z punktu widzenia formacji zaleca się, by ojciec duchowny był jednocześnie spowiednikiem osoby formowanej (RFIS, 44-49.107.136).

Oznacza to również, że wybór i zmiana kierownika duchowego w trakcie formacji może się dokonywać tylko za pozwoleniem przełożonych i spośród formatorów przez nich wskazanych. Formowany nie powinien korzystać z pomocy dwóch lub więcej kierowników. Osłabia to relację i współpracę z wyznaczonym kierownikiem i nie służy integralnemu rozwojowi. Nie pomaga też stawać i żyć w prawdzie oraz dokonywać właściwego rozeznawania.

Poznać uczucia nieuporządkowane

Formatorzy, kierownicy duchowi mają pomagać formowanemu stawać się człowiekiem rozeznawania, czyli takim, który umie wybierać, decydować i działać zgodnie z pragnieniami Jezusa. Kierownictwo duchowe pomaga rozeznać powołanie i odpowiedzieć na nie w sposób wolny. W tym celu trzeba najpierw uporządkować uczucia nieuporządkowane (RFIS, 43.136), które w tym procesie przeszkadzają. Jak wskazuje sama nazwa (ĆD, 1.21), chodzi tu o wewnętrzny nieporządek, przyjmujący formę różnych przywiązań i zależności od siebie, ludzi, miejsc, rzeczy, funkcji. Warunkują one nasze wybory i decyzje. Sprawiają, że nasze motywacje, intencje nie są czyste, uporządkowane, bo są zdeterminowane naszymi potrzebami uznania, znaczenia, zależności czy poniżania. Szukamy zatem nie tylko woli Jezusa, ale także siebie i tego, co dla nas jest łatwiejsze, lepsze czy wygodniejsze. Nie jesteśmy wolni od „duchowej światowości”, która oznacza między innymi obsesję na swoim punkcie, narcyzm, indywidualizm, próżność, roszczeniowość (RFIS, 42).

Warto też pamiętać, że uczucia nieuporządkowane mogą warunkować nie tylko osobę kierowaną, ale także kierownika duchowego. Utrudnia to wzajemną relację i blokuje proces wzrostu w wolności formowanego. Ogranicza wolność rozeznania i wyboru.

Kierownik duchowy a uczucia nieuporządkowane

Kierownik duchowy prowadzi, wyznacza drogę, pomaga kierowanemu rozeznać wolę Bożą, dokonać wyboru, i umacnia go w powołaniu. Jest jednak tylko pośrednikiem w spotkaniu osoby formowanej z Bogiem – i nikim więcej. Nie powinien wchodzić w rolę ani Pana Boga, ani osoby kierowanej. Ma być we właściwy sposób obecny, ale także w sposób wolny wycofać się, gdy już nie jest potrzebny. Być w cieniu, być sługą nieużytecznym – to określenia, które najlepiej wyrażają funkcję, jaką ma do spełnienia.

Uczucia nieuporządkowane u kierownika mogą przyjmować różną formę. Potrzeba sukcesu i znaczenia jest jednym z głównych pragnień, które towarzyszy zwłaszcza początkującym w tej posłudze. Rodzi ona niecierpliwość i szukanie szybkich efektów. Równocześnie powoduje agresję wobec kierowanego, jeśli efekty są niewidoczne lub zbyt powolne. Kierownik może wówczas, często nieświadomie, wymuszać decyzje, zmiany i zastępować własnym wysiłkiem współpracę z łaską Bożą.

Jeśli uczucie nieuporządkowane przyjmuje formę potrzeby akceptacji, to kierownik duchowy będzie zewnętrznie bardzo życzliwy, dyspozycyjny, usłużny. Zadba wtedy podczas spotkań o atmosferę zbytniego ciepła uczuciowego, które nie służy hartowaniu, a raczej osłabia. Z obawy przed odrzuceniem przez osobę prowadzoną dołoży zbytnich starań, by go zaakceptowała. Skłonny będzie omijać trudne i drażliwe problemy, nie umiejąc skonfrontować osoby z wartościami. Chcąc być potrzebnym, okaże się zależny od osób, które prowadzi, przywiązując je do siebie i zatrzymując dla siebie i przy sobie. Łatwiej mu przyjdzie spotykać się z tymi, którzy go akceptują, lubią i z którymi czuje się dobrze. Będzie emocjonalnie reagował na odrzucenie, brak wdzięczności czy zerwanie relacji. Przejawi się to w postawie zamknięcia, milczenia, obojętnego i chłodnego traktowania osób.

Takie nieuporządkowanie predysponuje kierownika do zajmowania się tylko pewnymi problemami, zwłaszcza takimi, które go interesują lub bardziej mu odpowiadają, przy jednoczesnym unikaniu trudnych i bolesnych. Może też dawać odpowiedzi dwuznaczne i faworyzować milczące kompromisy, godząc się na własne drogi w pójściu za Jezusem. Nie potrafi stawiać wymagań ani konfrontować, nawet wtedy, gdy to konieczne. Ważne okaże się dla niego odwzajemnienie uczuć; będzie się lękał trudu, chłodu, które są nieodłączne przy prowadzeniu i pomaganiu innym. Może być zbyt surowy wówczas, gdy trzeba okazać dobroć i wyrozumiałość, lub zbyt tolerancyjny tam, gdzie powinien wymagać.

Jeśli u kierownika uczucie nieuporządkowane przyjmie formę silnego uwarunkowania przez potrzebę poniżania, przejawiającą się w tym, że nie będzie siebie cenił ani wierzył w swoje możliwości, to napotykając czyjeś problemy, może reagować w sposób zbyt rygorystyczny lub być nietolerancyjnym. Czyjeś problemy bowiem mogą stanowić dla niego zagrożenie.

Może też nie wierzyć w to, by mógł komuś pomóc; wskutek tego będzie się wycofywał z prowadzenia innych lub przenosił na nich własne problemy. Prowadząc kogoś, kto jest od niego silniejszą osobowością, albo wykaże się uległością, albo podejmie próbę narzucenia mu siebie i swojego zdania. Może przyjmować postawę sztywnie pewnego siebie, wiedząc najlepiej, co ktoś powinien robić, jak ma się zachowywać, stając się prawie wyrocznią, komunikującą wprost wolę Bożą, zapominając o własnej słabości i niewiedzy.

Swoją postawą może dawać osobie do zrozumienia, że nic nie można już zrobić, że nie ma ona szansy dojrzeć, że już taką pozostanie. Kierowany nie postawi sobie pewnych pytań czy problemów, bo zostało mu powiedziane, bardziej czy mniej świadomie, że już nic zmienić się nie da, że będzie musiał żyć podwójną moralnością, gdzie słowa i czyny to dwie różne rzeczywistości, których nie da się połączyć w jedną całość.

Uwarunkowanie kierownika duchowego przez uczucia nieuporządkowane wpływa nie tylko na proces kierownictwa, ale także na wybór, rozwój i dojrzewanie osoby prowadzonej. Będzie to wpływ raczej negatywny, zniewalający i uzależniający. Nie doprowadzi do wolności, ale raczej do zależności. Nie otworzy na wolę i pragnienia Jezusa, ale zatrzyma na pragnieniach i oczekiwaniach kierownika duchowego.

Osoba formowana a uczucia nieuporządkowane

Jako że w formacji seminaryjnej kierownictwo jest nie tylko uprzywilejowanym, ale i obowiązkowym narzędziem formacyjnym, początkowo nie każdy alumn musi być przekonany o konieczności korzystania z niego. Uczucia nieuporządkowane mogą wtedy przyjąć u niego formę biernego oporu, powodowanego niewiedzą, lękiem i brakiem przekonania. Korzystanie z kierownictwa tylko dlatego, że ktoś nakazał, zaproponował, będzie mało owocne i okaże się trudnym doświadczeniem zarówno dla osoby prowadzonej, jak i dla samego kierownika.

Uczucia nieuporządkowane u osoby formowanej, nie tylko na początku, ale także w trakcie procesu kierownictwa, są widoczne w oczekiwaniach, jakie jej towarzyszą. Podstawowym pragnieniem powinna być chęć uporządkowania swojego życia, rozeznanie woli Jezusa i wybór drogi proponowanej przez Niego. Musi być ono trwałe, niezależne od chwilowego tylko entuzjazmu. Wtedy osoba będzie szła do kierownika nie po to, by usłyszeć ciągle te same pobożne rady, raz lepsze, a innym razem gorsze. Nie będzie szukać w kierowniku przyjaciela, który ma uspokajać, koić rany, zapewniać, że będzie dobrze, że ma się nie przejmować. Chodzić tu jej powinno raczej o spotkanie z osobą, która mówi w imieniu Boga. Wtedy potrafi przyjąć to, co ta jej zaproponuje, choćby to było trudne.

W kierownictwie można pragnąć bardziej bezpieczeństwa niż własnej autonomii, czyli liczyć na to, że kierownik weźmie odpowiedzialność za mnie i moje decyzje. Takie ustawienie siebie może być łatwiejsze, ale nie prowadzi do dojrzałości i samodzielności: ja ci pomogę, abyś był zdolny podjąć decyzję zgodną z wolą Jezusa.

Inne milczące pragnienie to poszukiwanie rozwiązań szybkich, bezpośrednich, automatycznych bez przejścia przez fazę trudu, wysiłku w poznawaniu oraz odkrywaniu siebie i odkrywaniu pragnień Jezusa. Oznacza to niechęć wejścia w proces rozeznania poruszeń wewnętrznych, przez które Bóg wyraża swoją wolę. Jest to ucieczka od napięć i niezdolność do ich tolerowania i asymilowania.

Kierownictwo duchowe ma pomóc rozeznać wolę Jezusa, wybrać drogę przez Niego wskazaną i zintegrować formowanego. Temu procesowi będą też towarzyszyć nieuniknione napięcia. Mogą one okazać się bardzo pomocne, twórcze, mobilizujące w procesie własnej przemiany, jeśli zostaną dobrze i umiejętnie wykorzystane.

Nieraz osoba może oczekiwać, że kierownik potwierdzi, iż ma ona powołanie lub go nie ma, i rozwiąże jej problemy. Nie taki jest cel kierownictwa duchowego – ma ono pomóc stać się człowiekiem silnym, samodzielnym, umiejącym rozeznawać, zdolnym do konfrontacji z problemami, które napotka w przyszłości. Kierowany ma także nauczyć się funkcjonować w przyszłości bez pomocy kierownika, opierając się tylko na Jezusie.

W osobie kierowanej może się też pojawić ciekawość zamiast pragnienia zmiany. Widać chęć zrozumienia, kim jestem, jak funkcjonuję, gdzie tkwią przyczyny moich problemów i co one wyrażają. Później jednak brakuje chęci kontynuacji integracji siebie z wartościami powołaniowymi i realizacji woli Bożej w codzienności. Jest to jakby podróż wewnątrz siebie bez pragnienia tworzenia drogi na przyszłość, by stawać się człowiekiem, który nie tylko odkrył i poznał wolę Jezusa względem siebie i swojego życia, ale także wypełnia ją każdego dnia.

Te przeróżne pragnienia i oczekiwania, a więc uczucia nieuporządkowane, mogą towarzyszyć formowanemu jeszcze przed rozpoczęciem kierownictwa duchowego. Nie zawsze są jasno wyrażane czy precyzowane. Mogą jednak mieć duży wpływ na podejście osoby proszącej o kierownictwo i sposób angażowania się w nie. Byłoby dobrze, gdyby kierownik już na początku umiał te oczekiwania zauważyć i danej osobie uświadomić.

Porządkować uczucia nieuporządkowane

Właściwe podejście, wolne od wpływu uczuć nieuporządkowanych, do problematyki kierownictwa duchowego i relacji między kierownikiem i kierowanym oznacza uwzględnienie rady św. Ignacego, który przestrzegał przed chęcią prowadzenia wszystkich tak samo. Zasady są ważne i trzeba je uwzględniać, ale ich adaptacja i sposób zastosowania zależy od roztropności i wolności kierownika duchowego.

Powinien on dostosować sposób prowadzenia rozmowy do konkretnej osoby, jej potrzeb, możliwości i pragnień. Od każdego można oczekiwać innych owoców i trzeba na to się zgodzić. Każdy ma swój czas poznania, zrozumienia i wzrostu. Należy dostosować się do rytmu każdego, niczego nie narzucając, nie wymagając zbyt wiele i nikogo z nikim nie porównując. Kierownik ma być mistrzem, który pouczy i ukierunkuje, a także pocieszy i umocni, uwzględniając również dojrzałość lub jej brak u konkretnej osoby.

Takie nastawienie pomoże mu wybrać odpowiednią metodę prowadzenia formowanego, dostosowaną do jego potrzeb i możliwości. W tym celu powinien go słuchać, pytać, by lepiej zrozumieć, kim jest i jak najbardziej właściwie może mu pomóc.

Różne metody

Warto teraz przyjrzeć się dwóm różnym metodom prowadzenia kierownictwa duchowego. Pierwsza uczy wolności, samodzielności, druga raczej uzależnia, zatrzymuje w rozwoju.

Kolokwium

Tu uwaga formatora skoncentrowana jest na osobie prowadzonej. Pragnie on jej pomóc w rozeznaniu woli Jezusa i podjęciu decyzji. Pozwala jej się wypowiedzieć i pomaga zanalizować i zrozumieć jej poruszenia wewnętrzne i pragnienia. W tym typie rozmów mniej jest interwencji i wypowiadania osądów ze strony formatora. Jest on tutaj kimś, kto towarzyszy i dopomaga w osobistym poszukiwaniu i w drodze, którą ostatecznie dana osoba musi odbyć sama. Chodzi bardziej o to, by zrozumiała, co przeżywa i do czego zaprasza ją Pan Bóg.

Inicjatywa należy tu przede wszystkim do osoby prowadzonej. Dlatego kierownik duchowy nie powinien być dyrektywny, czyli dawać rady, mówić, co ktoś ma czynić, jak się zachowywać, jakie decyzje podejmować. Tym bardziej nie powinien podejmować za kogoś decyzji. Niekiedy trzeba będzie jasno pewne sprawy powiedzieć, określić, sprecyzować, zwłaszcza wtedy, gdy chodzi o grzech i zło. Gdy jednak chodzi o rozeznanie powołania, osoba prowadzona ma nauczyć się samodzielności w myśleniu i rozeznawaniu oraz brać odpowiedzialność za siebie i swoje powołanie. Do takiej postawy nie można wychować inaczej, jak tylko pomagając jej stawać się samodzielną i niezależną. Dawanie tylko rad, podejmowanie decyzji za osobę prowadzi do zbytniego uzależnienia jej od formatora i nie służy ani rozeznawaniu powołania, ani pomocy w dojrzewaniu ku samodzielności.

Kierownik duchowy ma być kimś, kto towarzyszy w osobistym poszukiwaniu. Nie chodzi tu o bierną postawę, ale o taką obecność, która będzie osobie formowanej coś mówić, na coś wskazywać, a także ją konfrontować, zwłaszcza wtedy, gdy jej postawy będą niedojrzałe i dalekie od wymagań Ewangelii. Jest to zatem wymowna obecność, pełna cierpliwości i nade wszystko uważnego słuchania, a nie wygłaszanie pobożnych mów, konferencji lub cytowanie własnych książek lub artykułów.

Zadaniem formatora nie jest usuwanie trudności, które osoba napotyka. Niektórych trudności, krzyży czy cierpień nie da się i nie powinno się usuwać. Będą one zawsze obecne i będą towarzyszyć człowiekowi przez całe życie. Trzeba raczej dostrzec ich sens i nauczyć się z nimi żyć. Stwarzając w czasie kolokwium atmosferę dystansu emocjonalnego, kierownik będzie miał okazję zobaczyć, jak osoba funkcjonuje w trudnych i stresujących warunkach. Łatwiej może jej przez to pomóc w zrozumieniu siebie i uporaniu się z problemami codziennego życia.

Nie jest tutaj istotne, by osoba czuła się dobrze emocjonalnie. Mówienie o sobie, zanim przyniesie ulgę, kosztuje i nieraz powoduje cierpienie. Takie potrzeby, jak potrzeba oparcia, ciepła, uczucia, powinny być raczej frustrowane niż gratyfikowane. Jeśli osoba w czasie kierownictwa duchowego nie nauczy się być niezależną od własnych potrzeb, to i poza nim nie będzie do tego zdolna. A jej dojrzałość będzie się w tym przejawiać, że potrafi żyć wartościami, także wtedy, gdy jest to trudne i kosztuje.

W tego rodzaju rozmowach kierownik nie jest najważniejszy. Tu chodzi o osobę prowadzoną i jej relację z Jezusem. Powinna się ona na tyle usamodzielnić, by móc na sposób dojrzały wybierać Jezusa i iść za Nim. Dlatego nie ma znaczenia, co myśli i czego pragnie kierownik duchowy. Osoba kierowana ma identyfikować się z Jezusem, a nie robić to czy tamto ze względu na kierownika. Jeśli widzi on, że robi ona coś, żeby mu się przypodobać, musi umieć jej to uświadomić i pomóc jej uwagę, pragnienia i motywacje ukierunkować na Jezusa.

Kolokwium jest chyba najwłaściwszą formą prowadzenia w seminarium duchownym. Uczy bowiem samodzielności, brania odpowiedzialności za powołanie i swoją relację z Bogiem. Pozwala formowanemu lepiej rozumieć siebie i dzięki temu uzdalnia go do lepszego rozeznania własnych pragnień i odróżnienia ich od uczuć nieuporządkowanych. Aby w ten sposób prowadzić innych, sam kierownik duchowy powinien być wolny, dojrzały emocjonalnie i panować nad swoimi nieuporządkowanymi uczuciami.

Rozmowa autorytarna

Tu cała uwaga skupia się na osobie kierownika duchowego i jego mocno dyrektywnej postawie. To on dużo mówi, nazywa to, co osoba przeżywa, jakich problemów doświadcza, poucza, jak powinna postępować, wygłaszając jakby podczas kolejnych spotkań konferencje duchowe na różne tematy. Ze strony osoby prowadzonej wymaga podporządkowania się jego wskazówkom i poleceniom. Daje on jej zadania, jakie ma realizować w codzienności. Następne spotkanie zaczyna się od sprawdzenia, w jakiej mierze wykonała to, co zostało jej wcześniej polecone lub zaproponowane.

W takiej relacji jest dużo paternalizmu i autorytarnego podejścia. Kierownik duchowy podejmuje decyzje i poucza, jak osoba powinna się zachowywać. Nie pozwala jej decydować i nie uczy brać odpowiedzialności, jakby uważał, że nie potrafi, że jest słaba itp. Wiele rozwiązań jest prawie narzucanych lub wmawianych, może nawet posiadane powołanie, przez kierownika. Mówi on wiele, ale nie umie słuchać. Dlatego nie wie i nie rozumie, co formowany przeżywa, myśli i czuje. Nie pomaga mu w rozeznaniu pragnień Jezusa i w wyborze powołania.

W taki sposób można nieraz prowadzić niektóre osoby, zwłaszcza niedojrzałe i niepotrafiące podjąć decyzji. Także w pewnych sytuacjach kryzysowych, kiedy szybko trzeba podjąć decyzję, styl ten wart jest polecenia. Nie może on jednak być stosowany w kierownictwie duchowym wyłącznie. Nie zaleca się go w formacji seminaryjnej, która ma pomagać alumnowi porządkować uczucia nieuporządkowane, rozeznawać powołanie i umacniać się w nim, integrując własną osobowość. Nie pozwala bowiem usamodzielnić się, podejmować decyzji w sposób wolny i dojrzały. Przyczynia się także do utrzymania człowieka na poziomie infantylnej zależności od kogoś silniejszego, kto ma autorytet i znaczenie. Nie uczy odpowiedzialności i nie prowadzi do wolnego wyboru i decydowania o sobie, nie uczy myślenia, rozeznawania i nie prowadzi do wolności wyboru. Taki sposób prowadzenia nie pomaga formowanemu porządkować uczuć nieuporządkowanych, raczej przyczynia się do ich pogłębienia i utrwalenia.

A przecież w kierownictwie chodzi o wychowanie ludzi do wolności, odpowiedzialności za siebie i za własne decyzje. Niektórzy kierownicy duchowi mają skłonność do tego, by ten styl stosować często i nieraz wyłącznie. Zewnętrznie bowiem wydaje się on być skuteczny, szybko przynosić efekty. Skłonność ta występuje szczególnie u kierowników, którzy dominują i pragną szybkich zmian, zwłaszcza na płaszczyźnie zewnętrznych postaw i zachowań. Także kierownicy, którzy są niepewni, zależni, pełni kompleksów, są perfekcjonistami, mają tendencję, by do takiej metody się uciekać. Zewnętrzne podporządkowanie się ich poleceniom daje im poczucie pewności i uspokojenia, że taki sposób towarzyszenia formowanym jest właściwy.

Poznanie i porządkowanie uczuć nieuporządkowanych w formowanym jest jednym z głównych zadań kierownictwa duchowego. Pomaga właściwie rozeznać i dokonać wyboru zgodnego z wolą Jezusa. Formuje do samodzielności i dojrzale przeżywanego posłuszeństwa.

Aby właściwie pomagać formowanemu, sam kierownik duchowy powinien dobrze znać siebie i być w swoim posługiwaniu wolnym od uczuć nieuporządkowanych. Formacja innych do dojrzałości zakłada wcześniejszą dojrzałość formatora. Najczęściej poprowadzi on innych tam, dokąd sam wcześniej doszedł, i takimi drogami i metodami, jakie wcześniej jemu pomogły.

 

KRZYSZTOF DYREK SJ (ur. 1957), teolog duchowości, psycholog, rekolekcjonista. Opublikował m.in. książki: Formacja ludzka do kapłaństwa i (we współpracy) Pasterz według Serca Jezusa oraz Powołanie, rozeznanie i rozwój.

 

 

(fot. Derek Bruff / flickr.com / CC BY-NC 2.0)