Papież Franciszek zachęca osoby konsekrowane, by były stróża­mi poranka. Zadanie to staje się możliwe do zrealizowania tylko i wyłącznie wówczas, gdy będziemy otwierali się na znaki czasu i dawali na nie odpowiedź w świetle słowa Bożego. W ten sposób osoba konsekrowana czuje się wezwana do postawy czuwania, któ­ra z kolei nadaje dynamizm codziennej posłudze.

Szkoła Chrystusa

W Ewangelii św. Łukasza czytamy, że Jezus przyszedł „do Nazare­tu, gdzie się wychowywał. W dzień szabatu udał się swoim zwycza­jem do synagogi i powstał, aby czytać. Podano Mu księgę proroka Izajasza. Rozwinąwszy księgę, znalazł miejsce, gdzie było napisane: «Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnymi, abym obwoływał rok łaski Pana»” (Łk 4,16–19).

Słowa te wskazują na tożsamość Jezusa jako namaszczonego i posłanego przez Ducha Świętego. Analogię znajdujemy w dniu zesłania na Apostołów Ducha Świętego. Doświadczywszy Jego mocy, poszli oni na cały świat, głosząc Ewangelię całemu stwo­rzeniu (por. Mk 16,15). W kontekst kontynuacji misji głoszenia Dobrej Nowiny przez Chrystusa i Jego uczniów wpisuje się życie osób konsekrowanych. Doświadczenie łaski powołania i uczestnictwo w apostolskim posłannictwie Kościoła sprawia, że osoby te namaszczone Duchem Świętym i posłane w imię Jezusa Chrystu­sa stają się widzialnym znakiem Bożej obecności w świecie. W ten sposób uobecniają Bożą miłość w konkretnym miejscu i czasie.

Osoby konsekrowane, podejmując się różnorodnych form gło­szenia Ewangelii, winny pamiętać, że skuteczność ich działania związana jest zawsze z życiem duchowym oraz solidną formacją[1]. Potrzeba, zwłaszcza dziś, głębokiego rozeznania duchowego, by rzeczywiście odpowiedzieć na jawiące się znaki czasu. Wspomnia­ne zaś głoszenie Ewangelii winno dokonywać się w dwóch zasadniczych wymiarach: ad intra i ad extra. Wymiar ad intra (ewangelizacja do wewnątrz) koncentruje naszą uwagę na przestrzeni wewnętrznej – mamy tu na uwadze siebie, wspólnotę, do której przynależymy, a w konsekwencji wspólnotę całego Kościoła. Zaś wymiar ad extra (ewangelizacja na zewnątrz) skierowany jest na świat, w którym żyjemy. Wzorem tak rozumianego posłannic­twa głoszenia Dobrej Nowiny jest „szkoła Chrystusa”. Apostoło­wie musieli najpierw doświadczyć przemieniającej ich życie obec­ności Chrystusa, który ich nauczał i wszystko im wyjaśniał. Tak umocnieni słowem Jezusa, doświadczywszy dramatu Jego śmierci i radości Zmartwychwstania napełnieni Duchem Świętym, mogli zostać posłani do świata.

Ten, który słucha

Wzorem dla każdego człowieka uczestniczącego w procesie ewan­gelizacji innych, a zwłaszcza dla osoby konsekrowanej, jest zawsze Osoba Chrystusa. On staje się dla każdego z nas prawdziwym pe­dagogiem. Jezus uczy, jak wchodzić w relacje z innymi, by móc ukazać im piękno Ewangelii. Jezus, który dołączył do uczniów na drodze do Emaus, zachowuje spokój, stara się pozyskać ich zaufa­nie, dostrzegając smutek na ich twarzach. Niczego nie wypomina, nie okazuje niezadowolenia z sytuacji, lecz zadaje pytanie dotyczą­ce ich stanu duchowego. „O czym to rozmawiacie?” (por. Łk 24,17). To znaczy: czym żyjecie? co nurtuje wasze serca? Jezus doskonale zdaje sobie sprawę z ich sytuacji, ale chce, by to wypowiedzieli.

Ważnym więc elementem na drodze ewangelizacji jest przyjęcie człowieka z całym bogactwem jego przeżyć. By zrozumieć czło­wieka, trzeba niekiedy mu pomóc, by się wypowiedział. Wów­czas jesteśmy w stanie zobaczyć całe doświadczenie jego życia – jego blaski i cienie. Istnieje pewne niebezpieczeństwo pobieżnej, zewnętrznej oceny drugiego człowieka. Nosimy wówczas w ser­cu fałszywy jego obraz. Na drodze życia chrześcijańskiego, a w nim konsekrowanego, nie chodzi o akceptację i tolerancję dru­giej osoby, ale o przyjęcie jej taką, jaką jest, i zaproponowanie wspólnego wzrostu na drodze wiary. Człowiek bowiem, jak mó­wił św. Jan Paweł II, zawsze jest dla nas darem i zadaniem. Stąd też papież Franciszek podkreśla: „żeby być ewangelizatorami dusz, trzeba rozwinąć duchowe upodobanie pozostania blisko życia ludzi, aż do odkrycia, że staje się to źródłem głębszej rado­ści. Misja łączy się z miłością do Jezusa, ale jednocześnie z miło­ścią do Jego ludu”[2].

Ten, który wyjaśnia

Na drodze do Emaus w pewnym momencie Jezus zabrał głos, wy­jaśniając sytuację uczniów w świetle Pisma. „Zaczynając od Moj­żesza, poprzez wszystkich proroków, wykładał im, co we wszyst­kich Pismach odnosiło się do Niego” (Łk 24,27). Bardzo ważna na drodze wiary jest umiejętność spoglądania na codzienność życia w świetle słowa Bożego. Papież Franciszek podkreśla, że chodzi tu o taką formę niesienia Ewangelii, która polega na osobistym spotkaniu z człowiekiem we wszystkich okolicznościach naszego życia. Być uczniem Jezusa oznacza postawę gotowości niesienia miłości Jezusa innym ludziom.

W tym przepowiadaniu – jak zaznacza papież – „pierwszy mo­ment polega na dialogu osobistym, w którym druga osoba się wypowiada i dzieli się swoimi radościami, nadziejami, zatroska­niem o swoich najbliższych i tyloma innymi sprawami leżącymi jej na sercu. Dopiero po takiej rozmowie możliwe jest przedsta­wienie słowa, w formie lektury jakiegoś fragmentu Pisma lub opowiadania, ale zawsze przypominając fundamentalne przesła­nie: o osobistej miłości Boga, który stał się człowiekiem, wydał samego siebie za nas i jako żyjący ofiaruje swoje zbawienie i swo­ją przyjaźń” (EG 128).

Świadek miłości Jezusa

Jezus, wyjaśniając uczniom wszystko, co odnosiło się do Niego w Pismach, stał się dla nich kimś bliskim, choć jeszcze Go nie rozpoznali. Uczniowie zapragnęli, by został z nimi. W ten sposób utworzyła się na nowo wspólnota uczniów z Jezusem. Tym razem to nie Jezus powiedział „Pójdźcie za Mną”, ale uczniowie przymu­sili Go, mówiąc: „Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi […]. Wszedł więc, aby zostać wraz z nimi” (Łk 24,29).

Papież Franciszek podkreśla, że Kościół, naśladując Jezusa Chry­stusa, winien stawać się Matką o otwartym sercu. „Należy zatem nieustannie wychodzić ku innym, aby dotrzeć do ludzkich pery­ferii. Nie oznacza to, że mamy biec do świata bez kierunku i bez sensu. Wiele razy lepiej jest zwolnić kroku, oddalić niepokój, aby spojrzeć w oczy i słuchać, albo odłożyć inne sprawy, aby towarzy­szyć człowiekowi, który pozostał na skraju drogi” (EG 46).

Wszystko to możemy odnieść także do współczesnego ewangeli­zatora. Może nim być jedynie ten, kto potrafi kochać Boga i dru­giego człowieka. Nie zatrzymuje on innych na sobie, lecz poprzez swoje życie wskazuje na tego, który jest Miłością. Należy przy tym pamiętać, że ewangelizacja wymaga cierpliwości i uwzględniania ograniczeń. Wierność zaś wobec daru Pana w głoszeniu Dobrej Nowiny zawsze przynosi dobre owoce (por. EG 24).

Nie zatrzymuje się w drodze

Gdy uczniowie rozpoznali Jezusa po łamaniu chleba, On zniknął im z oczu. Jezus doprowadził uczniów do określonego momentu – do Eucharystii. Pokazuje w ten sposób, że zawsze jest z nimi, ile­kroć będą spożywali Jego Ciało i pili Jego Krew. Widzimy zatem, że słowo Boże słuchane, celebrowane i przeżywane – zwłaszcza w Eucharystii, umacnia wewnętrznie wierzących oraz czyni ich zdolnymi do prawdziwego świadectwa ewangelicznego w życiu codziennym. Stąd też papież Franciszek przypomina osobom kon­sekrowanym, że przyjęcie i naśladowanie Jezusa wiąże się z podję­ciem misyjnego wyzwania, by wyruszyć w drogę.

Wskazuje przy tym, że prawdziwy misjonarz – ewangelizator do­strzega Jezusa żywego towarzyszącego mu pośród całego zaanga­żowania misyjnego. Jeśli ktoś nie odkryje Jezusa w samym sercu działalności misyjnej, szybko traci entuzjazm, przestaje być pewny tego, co przekazuje, i zaczyna mu brakować siły i pasji do dalszej posługi apostolskiej (por. EG 266). Papież dodaje też: „misjona­rzem może być tylko ten, kto czuje się dobrze w szukaniu dobra bliźniego, kto pragnie szczęścia innych. To otwarcie serca jest źró­dłem szczęścia, ponieważ więcej szczęścia jest w dawaniu, aniżeli braniu. Nie żyjemy lepiej, uciekając przed innymi, kryjąc się, od­mawiając dzielenia się i zamykając się we własnej wygodzie. Jest to nic innego jak powolne samobójstwo” (EG 272).

Wobec powyższego należy zauważyć, że osoba konsekrowa­na, świadoma swojego posłannictwa nie może zatrzymywać się w drodze. Jest powołana do tego, by nieustannie przyprowadzać innych do Chrystusa. Pragnie zatem dzielić się tym, czym żyje na co dzień, a tej miłości, którą otrzymuje od Niego, nie jest w stanie zatrzymać dla siebie, bowiem miłość rodzi miłość. Otwartość na słowo Boże czyni ją wrażliwą na działanie Ducha Świętego, który nieustannie wyznacza nowe przestrzenie ewangelizacji współcze­snego świata[3]. Słowo Boże zawiera w sobie potencjał, którego nie możemy przewidzieć. Ewangelia mówi o nasieniu, które posiane, samo rośnie, nawet jeśli rolnik śpi. Trzeba więc przyjąć to nie­uchwytne dla naszego ludzkiego rozumu działanie Słowa, które jest skuteczne na swój sposób i wykracza poza ludzkie przewidy­wania, łamiąc utarte schematy (por. EG 22).

Prorok w świecie

Papież Franciszek zachęca wszystkie osoby konsekrowane do przyjmowania Bożego „dzisiaj” i otwarcia się na „niespodzian­ki Boga”. Wszystko to winno dokonywać się w postawie wier­ności, bez obaw i oporu, by w ten sposób stawać się prorokami, którzy świadczą o królestwie Boga na ziemi i którzy zapowiadają, jakie będzie królestwo Boże w swej doskonałości. Stąd też osoba konsekrowana nigdy nie powinna zrzekać się daru proroctwa[4]. Wspomniany dokument wskazuje na trzy zasadnicze przestrzenie proroctwa: proroctwo czuwania, proroctwo życia Ewangelią oraz proroctwo pośredniczenia.

Proroctwo czuwania. To przede wszystkim otwartość na działa­nie Ducha Świętego. Przejawem tego jest odwaga w odpowiada­niu na współczesne znaki czasu i nowe horyzonty posługi apostol­skiej. Istotnym elementem jest nieustanna gotowość do głoszenia Ewangelii niezależnie od okoliczności miejsca i czasu. Proroctwo czuwania wiąże się z koniecznością zmiany myślenia ludzkiego na myślenie ewangeliczne. To zamiana psychologii grobu na ewangelię życia. Obecny etap życia konsekrowanego można porównać do przechodzenia rzeki. Jest on trudny i wymagający, gdyż zatrzy­manie się w połowie oznacza, że prąd rzeki może je znieść i dopro­wadzić do niekończącego się oceanu tego świata.

Osoby konsekrowane to Kościół przechodzący od świeckiego chro­nos do Bożego kairos. Działanie takie wymaga wyrzeczenia się; pozostawienia za sobą tego, co znane i bliskie; to podjęcie długiej i trudnej wędrówki na wzór Abrahama, Mojżesza, Eliasza oraz wielu innych proroków i świętych. I nie chodzi o to, by zadawać sobie pytanie o sensowność podejmowanych działań, ale o właści­we ich rozeznanie, o wypatrywanie tych horyzontów, które Duch Święty wskazuje Kościołowi. Osoby konsekrowane są zaproszone do wędrówki, która nie opiera się na własnych siłach, możliwo­ściach, liczebności, lecz na darach Ducha: wierze, komunii, misji. To powołanie do pokonywania własnych horyzontów, patrzenia poza teraźniejszość – wpatrywania się w wieczność (por. Rozpo­znawajcie, 11).

Proroctwo życia Ewangelią. Należy podkreślić, że każdy chary­zmat życia konsekrowanego zakorzeniony jest w Ewangelii. W wie­lu wspólnotach życia konsekrowanego obserwuje się powrót do życia Słowem Bożym. Powrót do Ewangelii staje się dziś dla osób konsekrowanych prawołaniem, czyli nawoływaniem i przywoły­waniem do źródła wszelkiego życia zakorzenionego w Chrystusie Jezusie. Papież Franciszek nieustannie zachęca, aby nie wątpić w moc Ewangelii[5]. Ona jest źródłem wszelkiego poznania Boga i Jego miłości. Osoba konsekrowana wezwana jest w sposób szcze­gólny, by uczynić swoje życie szkołą Ewangelii. Kto bowiem spo­tkał Chrystusa nie jest w stanie zatrzymać Go tylko i wyłącznie dla siebie. Słuchanie Słowa za przykładem Maryi, musi się stać niejako jak oddech – niezbędny do życia w każdym momencie. To słuchanie przemienia człowieka i sprawia, że staje się on zwiastu­nem oraz świadkiem spełniania się zamiarów Bożych w historii. W potrzebach codziennych należy nieustannie wracać do Ewan­gelii, z niej bowiem bije źródło czyste[6].

Proroctwo pośredniczenia. Osoba konsekrowana, realizując ten wymiar swojego posłannictwa, winna być świadoma odpowiedzial­ności za przekaz Dobrej Nowiny. Dokonuje się to przede wszyst­kim poprzez obecność na drogach ludzkiego życia. Należy zatem wychodzić na peryferie ludzkiego życia i przechodzić przez współ­czesne miasta na wzór Chrystusa, który zbliżał się do każdego człowieka. Nie można ulegać pokusie kalkulacji w perspektywie zysków i strat. Ważna dziś staje się konieczność dokonywania ra­dykalnych wyborów, które mogą niekiedy zachwiać naszą pozor­ną stabilnością, zwłaszcza ekonomiczną. Jak podpowiada nam pa­pież Franciszek, „charyzmat nie jest butelką wody destylowanej. Należy go przeżywać z energią, odczytując go na nowo także pod względem kulturowym” (por. Rozpoznawajcie, 15).

Mając zaś na uwadze podejmowane działania, pamiętać należy, że z małych dzieł rodzą się wielkie. Warto zatem inwestować w to, co nie jest widoczne i nie zawsze słyszalne. W proroctwie pośred­niczenia istotny staje się sposób przekazywania wiary[7]. Jego sku­teczność zależy bardzo często od przepowiadającego. Trzeba nam dziś zamienić sztukę przepowiadania w opowiadanie o Chrystu­sie i przekazywanie Jego słów. Zdarza się niekiedy, że w tej dzie­dzinie więcej uwagi poświęca się formie niż przekazywanej treści. W tym wszystkim nie można pominąć pośrednictwa modlitwy, która stanowi fundament każdego proroctwa. Należy to czynić na wzór Chrystusa, który w ciągu dnia głosił Dobrą Nowinę, a noce spędzał na modlitwie.

Dokument Rozpoznawajcie zaznacza, że Ewangelia jako norma dla Kościoła i życia konsekrowanego winna przekładać się na styl życia i urzeczywistniać w praktyce. Obecnie życie konsekrowane przeży­wa szczególny czas – to okres wymagający wielkich przemian i od­powiedzi na nowe konieczności. To pewnego rodzaju kryzys, który jest wezwaniem do ewangelicznego stylu życia i ewangelicznego rozeznawania. Trzeba zatem umieć wybierać dobrze i mądrze. Oznacza to umiejętność wydobywania ze swego skarbca rzeczy sta­rych i nowych. Ostrzeżeniem jest dla nas pokusa „zbierania wszyst­kiego, co było”, bez względu na to, czy dziś jest to nam przydatne do ewangelizacji. Grozi nam – osobom konsekrowanym – groma­dzenie uświęconych „pamiątek”, które utrudniają wyjście z jaskini ludzkich zabezpieczeń. Może się też zdarzyć, że instytucjonalizacja z czasem napełni się przestarzałymi przepisami, a sytuacja społecz­na wymusi rezygnację z ewangelicznych odpowiedzi i zamieni je w działania mierzone efektywnością i biznesową racjonalnością. W konsekwencji prowadzi to do utraty charyzmatycznej odwagi, a w następstwie – tożsamości zakonnej (por. Rozpoznawajcie, 14).

Życie konsekrowane jest w stanie pokonać wszelkie trudności i być znakiem Bożej miłości. Nie wolno nigdy rezygnować z głoszenia Dobrej Nowiny – nawet wówczas gdy wydaje się to bezsensowne!

[1] Por. J. Tupikowski (red.), Formacja dziś do jutra życia konsekrowanego, Warszawa – Wrocław 2002, s. 8–169.
[2] Franciszek, Evangelii gaudium, Rzym 2013, 268. Dalej: EG.
[3] Zob. J. Kiciński, Powołanie – konsekracja – misja. Personalistyczny aspekt teologii życia konsekrowanego we współczesnym Magisterium Kościoła, Wrocław 2009, s. 181–240.
[4] Por. Kongregacja ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego, Rozpoznawajcie, Warszawa 2014, 10. Dalej: Rozpoznawajcie.
[5] Papież Franciszek, Homilia podczas Mszy Świętej dla duchowieństwa i osób konsekrowanych, Kraków–Łagiewniki 2016, w: Błogosławieni miłosierni, albowiem oni Miłosierdzia dostąpią, Marki 2016.
[6] Por. Jan Paweł II, Novo millennio ineunte, Rzym 2001, 39.
[7] Por. J. Hernik, Powołani, by być, Kraków 2015, s. 155–157.

Opublikowano: „Życie Duchowe” 94/2018

——————

Bp Jacek Kiciński CMF (ur. 1968), biskup pomocniczy diecezji wrocławskiej, profesor nauk teologicz­nych, od 1988 roku w Zgromadzeniu Misjonarzy Klaretynów, konsultor Ko­misji ds. Życia Konsekrowanego i Sto­warzyszeń Życia Apostolskiego Komisji Episkopatu Polski.