„Żył sobie kiedyś mały książę, który miał skrzywiony kręgosłup. Ten defekt sprawiał, że nie mógł być tej miary księciem, jakiego się po nim spodziewano. Pewnego dnia król poprosił najlepszego rzeźbiarza w królestwie, aby wykonał posąg księcia. Artysta wyrzeźbił posąg księcia, ale nie z garbem, lecz wyprostowanego. Król kazał umieścić posąg w prywatnym  ogrodzie księcia. Kiedy ten zobaczył rzeźbę, serce mu zaczęło mocniej bić. Minęły miesiące i ludzie zaczęli mówić: „Plecy księcia nie wydają się tak już skrzywione, jak niegdyś. Gdy ta wieść dotarła do uszu księcia, jego serce zaczęło bić jeszcze mocniej. Teraz książę spędzał całe godziny, przypatrując się posągowi i medytując nad nim. I pewnego razu wydarzyła się wielka rzecz. Książę odzyskał wyprostowaną sylwetkę, tak jak jego rzeźba…” (Mark Link)

Ta historia jest przypowieścią, odnoszącą się do ciebie i do mnie. My również urodziliśmy się, by być księciem lub księżniczką. Lecz pewien brak przeszkadzał temu, abyśmy byli tym, czym chwielibyśmy być. I pewnego dnia Bóg Ojciec zesłał swego Syna Jezusa na świat, aby nam pokazać jakimi powinniśmy być. Jezus trzyma się prostych zasad i reguł, a kiedy patrzymy na Niego, nasze serca biją mocniej. Daje to nam ten niespotykany optymizm w naszych sercach, optymizm w którym to serce chce żyć.

Te serca kiedyś mocniej zabiły u apostołów, gdy powiedział do nich: „Pójdź za mną”. Serca pełne entuzjazmu, radości, z biegiem czasu zaczęły coraz wolniej bić, bez entuzjazmu i w wewnętrznej radości.

W Ewangelii św. Łukasza czytamy, że apostołowie Piotr, Jan i Jakub (wybrańcy Jezusa) udali się z Nim na górę, aby się modlić. I to w tym czasie, kiedy działy się wielkie rzeczy” „Gdy się modlił, wygląd Jego twarzy się odmienił, a Jego odzienie stało się lśniąco białe”, w tym właśnie czasie apostołowie: „Piotr i jego towarzysze snem byli zmorzeni”. Nie wnikając za bardzo dlaczego zasnęli: czy ze zmęczenia, znużenia, z wygodnictwa, z nudy, wyczerpania fizycznego, czy może nawet psychicznego, trzeba powiedzieć jedno: przesypiają ważny element spotkania, przesypiają ważną część tego, po co przyszedł na ziemię Chrystus.

Obecność Jezusa wśród nich, w ich codziennym życiu, staje się już normalnością, zwyczajnością, zwykłą niezachwianą codziennością i zwykłością, takim przyzwyczajeniem, że pozwalają sobie na chwile drzemki. Nie czuwają, lecz poddają się zachciankom – własnym przyjemnościom. Ten czas, który został im dany – tu na ziemi – przesypiają, uciekają od życia w sen. Pod okiem Jezusa czują się bowiem komfortowo, nic im przecież nie grozi, kiedy On jest wśród nich. To zwalani ich z czuwania, a także pewnych obowiązków, bo czują się bardzo bezpiecznie.

„Statek, który stoi w porcie jest bezpieczny. Ale nie po to buduje się statki” – powiedział kiedyś William Shed.

Natomiast Anselm Grün kontynuuje tę myśl, pisząc:

„Człowiek podobnie jak statek, nie po to został stworzony, aby stać w porcie. Musi poznać rozległe obszary życia, odważyć się żyć. W przeciwnym razie dusi się. Kto chce żyć, wie jak niebezpieczne jest życie. I to nie tylko z powodu zagrożeń z zewnątrz. Jeśli ktoś wchodzi z jakiś związek, nigdy nie może być pewien jego trwałości. Jeśli ktoś kroczy drogą samorealizacji, doświadcza niebezpieczeństwa tej przygody. Musi przedostać się przez otchłanie swojej duszy, przez ciemności i pustkę, samotność i opresję”.

Dopełniając to stwierdzenie, dodam tak sam od siebie: także cierpienie krzyża.

Ewangelicki teolog Walter Uhsegal przeprowadził w 1938 roku krótką rozmowę ze znanym psychologiem Carlem Gusavem Jungiem w jego domu w Küsnacht. Jung wskazał na kopię witraża z Königsfeld, przedstawiającą ukrzyżowanie Chrystusa i powiedział: „Widzi Pan, to jest dla nas decydujący moment”.

Kiedy teolog zapytał go, dlaczego tak twierdzi? Jung odpowiedział: „Wracam właśnie z Indii, gdzie na nowo to zrozumiałem. Człowiek musi sobie poradzić z problemem cierpienia. Mieszkańcy wschodu próbują dokonać tego, zrzucając z siebie cierpienie jak drugą skórę. Na zachodzie ludzie próbują stłumić cierpienie za pomocą narkotyków. Ale cierpienie trzeba przezwyciężyć, niosąc je. Tego wszyscy uczymy się od Chrystusa”.

W dniu Przemienienia Pańskiego, czytamy w Ewangelii św. Łukasza, a także św. Marka, że wygląd Jego twarzy się odmienił, a Jego oblicze stało się lśniąco białe”. Oby każdy z nas, wpatrując się w sylwetkę Chrystusa, mocno pragnął przemiany swojego serca. Czas 40 dni przygotowań do Świąt Wielkanocnych – Zmartwychwstania Pana Jezusa, jest czasem, gdzie możemy z wytężoną uwagą przyglądać się samemu sobie, aby stale uwalniać się od wszystkich naszych niedoskonałości.

Nie prześpijmy czasu, który jest nam teraz dany. Miejmy świadomość tego, że sami sobie nie poradzimy z wszelkiego rodzaju problemami, ale… nie jesteśmy w naszej łodzi sami. Anselm Grün dodaje: „Jest z nami Jezus, który w niej leży i… śpi. Musimy Go tylko obudzić. Kiedy On wstanie w nas, rozkaże burzy uciszyć się, a wtedy i w nas, i wokół nas nastanie cisza i spokój (Mt 4, 35-41).

O pokój na co dzień w naszych codziennych sytuacjach, sercach, naszej codziennej modlitwie, w tym co nazywamy po prostu ”życiem”, módlmy się każdego dnia, wykorzystując dobrze każdą jego godzinę.

——————-

Łk 9, 28b-36

Jezus wziął z sobą Piotra, Jana i Jakuba i wyszedł na górę, aby się modlić. Gdy się modlił, wygląd Jego twarzy się odmienił, a Jego odzienie stało się lśniąco białe. A oto dwóch mężów rozmawiało z Nim. Byli to Mojżesz i Eliasz. Ukazali się oni w chwale i mówili o Jego odejściu, którego miał dokonać w Jerozolimie.

Tymczasem Piotr i towarzysze snem byli zmorzeni. Gdy się ocknęli, ujrzeli Jego chwałę i obydwóch mężów, stojących przy Nim. Gdy oni odchodzili od Niego, Piotr rzekł do Jezusa: Mistrzu, dobrze, że tu jesteśmy. Postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza. Nie wiedział bowiem, co mówi.

Gdy jeszcze to mówił, zjawił się obłok i osłonił ich; zlękli się, gdy [tamci] weszli w obłok. A z obłoku odezwał się głos: To jest Syn mój, Wybrany, Jego słuchajcie! W chwili, gdy odezwał się ten głos, Jezus znalazł się sam. A oni zachowali milczenie i w owym czasie nikomu nic nie oznajmili o tym, co widzieli.